Zaskakujące fakty o Holendrach i Niderlandach. Przeczytaj, zanim wyemigrujesz

Marek Szydełko
24.06.2020

Z perspektywy kraju nad Wisłą życie w Niderlandach (bo tak od pewnego czasu oficjalnie określa się dawną Holandię) jest spełnieniem marzeń. Świetna opieka socjalna, wysokie płace, uśmiechnięci ludzie, czyste powietrze, nowoczesna architektura i powszechny liberalizm. To oczywiście daleko idące uogólnienie. Niderlandy także mają swoje problemy gospodarcze, a sami Holendrzy wcale nie są aż tak fajni, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Sprawdź kilka zaskakujących faktów o tym kraju i jego mieszkańcach.

Targowanie się jest standardem

Jeśli myślisz, że targować wypada się tylko w krajach arabskich, to jesteś w grubym błędzie. Rodowity Holender zawsze się targuje, gdy tylko ma taką okazję. To wyjątkowo oszczędny naród, można nawet napisać, że skąpy. Dlatego, choć oficjalnie nikt Cię do tego nie zachęci, warto podejmować próbę negocjowania ceny w sklepie spożywczym czy odzieżowym.

Domówki w polskim klimacie? Zapomnij!

Holendrom jest bardzo daleko do wzorca gościnności, jaki znamy z Polski czy krajów na wschód od Wisły. Owszem, po pewnym czasie możesz dostać zaproszenie do domu kogoś poznanego w pracy, ale pamięta, aby zabrać ze sobą swój… alkohol. Holendrzy nie mają w zwyczaju stawiania alkoholu gościom i nikogo to nie dziwi. Jeśli chcesz się napić, to zadbaj o to we własnym zakresie.

Leniwe poniedziałki

Pewnym zaskoczeniem dla Polaków emigrujących do Niderlandów może być to, że nowy tydzień w tym kraju rozkręca się bardzo wolno. Poniedziałek standardowo jest dniem na rozruch, dlatego nie licz na to, że Twoje ulubione sklepy będą otwarte na czas.

A propos sklepów. W Niderlandach nie ma zwyczaju budowania molochów, ogromnych galerii handlowych czy wielkich hipermarketów spożywczych. Zakupy robi się raczej w lokalnych sklepach, a w miastach królują punkty, które można porównać do polskiej Żabki.

Problematyczny dostęp do leków

Jednego Holendrom na pewno nie można odmówić: nie są hipochondrykami i – w odróżnieniu od Polaków – nie sięgają po pigułki na wszystko, jak leci. Jeśli tylko jest to możliwe, starają się leczyć naturalnymi metodami, a po farmaceutyki sięgają w ostateczności. To też tłumaczy, dlaczego w Niderlandach naprawdę trudno jest znaleźć aptekę, nawet w największych miastach.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie