Co zmieniło się w Holandii?

Jerzy Biernacki
07.05.2015

- Dlaczego nie mieszkam w Holandii? Bo Holandia to już nie jest Holandia. Ten kraj zgubił swoją tożsamość - powiedział w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Leo Beenhakker, selekcjoner polskiej reprezentacji w piłce nożnej.

W dalszej części wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej” Beenhakker mówi: – Zawsze byliśmy otwarci na obcokrajowców, wszystkich do siebie zapraszaliśmy i traktowaliśmy z szacunkiem. Teraz jednak obcokrajowcy stanowią więcej niż połowę mieszkańców Amsterdamu – tłumaczy. Holandia zawsze była otwarta dla wszystkich, i nadal tak jest. Setki różnych narodowości tworzą nowy wizerunek holenderskiej kultury. Ale czy do końca holenderskiej?

Holenderska Holandia

Co w samej Holandii zostało naprawdę holenderskiego? O dziwo, odpowiedź jest trudna, bowiem kultura holenderska, jedzenie, architektura i znana na całym świecie wielka tolerancja i legalizowanie wszystkiego, co dla innych narodów może wydawać się obsceniczne (któż nie słyszał o dzielnicy Czerwonych Latarni?) - to wszystko na przestrzeni dziejów podlegało wielu zmianom. Po tylu latach napływu emigrantów i mieszkańców kolonii, na przykład z Surinamu, w Holandii trudniej znaleźć „coś”, co jest w pełni holenderskie. Pomimo to, nadal podziwiamy porcelanę z manufaktur w Delft, wszechobecne rowery, meble i wiatraki, tysiące mostów, sery z Alkmaar. Wielcy malarze, muzea, zamki i średniowieczne ratusze nadal robią na nas wielkie wrażenie.W Holandii bardzo często odbywają się parady kwiatów, przede wszystkich tulipanów i dalii, podczas których wielkie ukwiecone platformy oraz aranżacje kwiatowe przejeżdżają przez ulice miast.

Napływ nieholenderskiej kultury

W stolicy Holandii, Amsterdamie, możemy spotkać przedstawicieli ponad 150 różnych narodowości. Arabowie, Surinamczycy, Turcy, Anglicy, Niemcy, Belgowie i Francuzi - to tylko niektóre nacje, zamieszkujące Holandię. Coraz częściej spotykani są tu Polacy, którzy do Holandii nadal przybywają za chlebem. W Holandii na 16,5 mln mieszkańców, co drugi to obcokrajowiec. Ich liczba z roku na rok jest większa.

Kuchnia

Holenderskie przysmaki, takie jak: speculaas, hutspot, poffertjes, oliebollen rzadziej lądują na stołach niż na przykład chińskie loempie (czyt. lumpie), bami, michun, turecka shoarma (czyt. szłarma), czy też hiszpańska tortilla. Olliebollen (w wolnym tłumaczeniu - „piłeczki w oleju”) zjadane są przez Holendrów średnio raz w roku, bowiem jest to przystawka charakterystyczna dla Sylwestra. Kiedyś ludzie zbierali na plaży małże i jedli to niemal codziennie – opowiadała mi ciotka, która w Holandii mieszka już szesnaście lat. - Teraz małże są drogie, zwłaszcza w tym roku, kiedy tylko co czwarta małża była pełna – wyjaśnia. Nawiasem mówiąc, dania z poza Holandii, które wymieniłem są to dania tuczące - bami i michun to głównie makaron z dodatkami, shoarma to mięso w przyprawach najczęściej zjadane w picie. Kebab również jest tu często spożywany, a jest to potrawa kuchni orientalnej. Bardzo popularne stały się frykandele, smażone podłużne kiełbaski, również zaliczane do "fast foodów".

Język

Jak w każdym języku, również w holenderskim istnieje pojęcie „naleciałości” z innych państw. W Holandii jest to zjawisko szczególnie nasilone. Nawiązując do Beenhakkera – W Polsce wymawiamy nazwisko trenera tak jak się pisze, jednak powinniśmy mówić: „bejnhaker”, bowiem dwa „e” wymawiamy jako „ei”. Jako, że liczba innych nacji w Holandii powoli staje się większa niż liczba rodowitych Holendrów, takie błędy w wymowie oraz np. niepoprawne akcentowanie są bardzo często spotykane.

Według mnie wizerunek Holandii nie do końca holenderskiej jest bardzo ciekawy. Można spotkać tutaj setki różnych narodowości, co dla mnie jest dodatkową atrakcją. Mieszanka nacji, kultur, obyczajów i zasad do tej pory nie okazała się wybuchowa.

Bartłomiej Graczak

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie